fbpx

Drodzy koledzy, szanowni widzowie!
27 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru. W tym roku po raz pięćdziesiąty siódmy. Święto to zostało ustanowione z inicjatywy Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI), by upamiętnić inaugurację Teatru Narodów – festiwalu, na którym spotkały się zespoły z obu stron „żelaznej kurtyny” (Paryż, 1957). Od tego czasu Dzień Teatru jest obchodzony co roku przez ponad sto narodowych ośrodków ITI na całym świecie.

Z tej okazji składamy Wam najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności i wspaniałych, teatralnych przeżyć po obu stronach rampy.

Międzynarodowemu Dniu Teatru towarzyszy zawsze orędzie przygotowywane przez wybitnego człowieka teatru, adresowane do całego „teatralnego świata”. Pierwsze takie przesłanie napisał w 1962 roku Jean Cocteau. W tym roku jego napisania podjął się Simon McBurney – pisarz, reżyser teatralny, współzałożyciel Théâtre de Complicité (Londyn). Międzynarodowemu orędziu towarzyszą również lokalne przesłania. W tym roku autorką polskiego orędzia jest reżyser Maja Kleczewska.
 
ORĘDZIE MIĘDZYNARODOWE
 
W północnej Libii, pół mili od wybrzeża Cyrenajki, znajduje się ogromna skalna grota. 80 metrów szerokości i 20 wysokości. W lokalnym dialekcie nazywa się ona Hauh Fteah. W 1951 roku analiza datowania radiowęglowego wykazała nieprzerwany pobyt człowieka na tym terenie od co najmniej 100 000 lat. Wśród znalezionych tam artefaktów był flet z kości datowany na 40 do 70 000 lat temu. Kiedy to usłyszałem będąc chłopcem, zapytałem ojca: „To oni znali muzykę?” Uśmiechnął się do mnie. „Tak jak wszystkie ludzkie wspólnoty.”
Ojciec był urodzonym w Stanach Zjednoczonych historykiem, który zajmował się pradziejami i pierwszą osobą, która odkopała Hauh Fteah w Cyrenajce.
Jestem zaszczycony i bardzo szczęśliwy, że mogę reprezentować Europę podczas tegorocznego Międzynarodowego Dnia Teatru.
W 1963 roku mój poprzednik, wspaniały Arthur Miller, powiedział, że wojna nuklearna zagraża całemu światu: „Pisząc w czasach, kiedy dyplomacja i polityka mają tak straszliwie krótkie i słabe ręce, należy pamiętać o delikatnym, ale często długofalowym wpływie sztuki, której obowiązkiem jest dźwiganie ciężaru integracji wspólnoty ludzkiej.”
Słowo „dramat” wywodzi się z greckiego dran oznaczającego „robić”, a słowo „teatr” pochodzi od greckiego theatron oznaczającego dosłownie „miejsce do patrzenia”.
Miejsca, gdzie nie tylko patrzymy, ale także widzimy, otrzymujemy, rozumiemy. 2400 lat temu Poliklet Młodszy zaprojektował wielki teatr w Epidauros, mieszczący 14 000 osób; teatr na wolnym powietrzu, którego cudowna akustyka zadziwia do dziś. Zapaloną na środku sceny zapałkę może usłyszeć każdy z widzów siedzący na jednym z 14 000 miejsc. Jak to bywało w greckich teatrach, patrząc na aktorów, patrzyło się także na krajobraz za nimi. Nie tylko pozwalało to na jednoczesne gromadzenie kilku miejsc, społeczności, teatru i świata przyrody, ale także umożliwiało spotkanie różnych czasów. Gdy przedstawienie przywoływało mity z przeszłości w czasach teraźniejszych – spoglądając w stronę sceny, widziało się własną, ostateczną przyszłość. Przyrodę.
Jedna z najbardziej olśniewających cech zrekonstruowanego szekspirowskiego Globe Theatre dotyczy tego co się widzi. Tą olśniewającą cechą jest światło. Zarówno scena, jak i audytorium są równomiernie oświetlone. Aktorzy i publiczność widzą siebie nawzajem. Zawsze. Gdziekolwiek nie spojrzysz, są tam ludzie. I jedną z tego konsekwencji jest przypominanie sobie, że wielkie monologi, monologi Hamleta czy Makbeta, były nie tylko prywatnymi medytacjami, ale publicznymi debatami.
Żyjemy w czasach, w których trudno jest widzieć klarownie. Otacza nas więcej fikcji niż w jakimkolwiek innym momencie dziejów. Każdy „fakt” może zostać zakwestionowany, każda pogłoska może postawić nas na baczność i rościć sobie prawo do bycia „prawdą”. Jedna fikcja w szczególności otacza nas nieustannie. Ta, która chce nas odizolować. Od prawdy. I od siebie nawzajem. Ta, która twierdzi, że jesteśmy rozdzieleni. Narody od ludzkości. Kobiety od mężczyzn. Istoty ludzkie od natury.
Ale właśnie ponieważ żyjemy w czasach podziału i rozłamu, żyjemy również w czasach ogromnego ruchu. Bardziej, niż w jakimkolwiek innym momencie w historii, ludzie są w ruchu; często uciekając; chodząc, pływając gdy zachodzi taka potrzeba, migrując; na całym świecie. A to dopiero początek. Odpowiedź na ten ruch, jak wszyscy wiemy, polegała na uszczelnieniu granic. Budowaniu ścian. Wykluczaniu. Izolacji. Żyjemy w tyrańskim porządku świata, gdzie obojętność jest walutą, a nadzieja przemytniczym balastem. A częścią tej tyranii jest kontrolowanie nie tylko przestrzeni, ale także czasu. Czas, w którym żyjemy unika teraźniejszości. Koncentruje się na niedawnej przeszłości i bliskiej przyszłości. Nie mam tego. Kupię to.
Teraz, kiedy już to kupiłem, potrzebuję następnej… rzeczy. Daleka przeszłość zostaje zatarta. Przyszłość nie ma konsekwencji.
Wiele osób twierdzi, że teatr nie będzie w stanie tego zmienić. Ale teatr nie przeminie. Ponieważ teatr jest miejscem – mam ochotę powiedzieć schronieniem – gdzie ludzie gromadzą się i natychmiast tworzą wspólnotę. Tak jak robiliśmy to zawsze. Wszystkie teatry są wielkości pierwszych wspólnot ludzkich liczących od 50 do 14 000 osób. Od koczowniczej karawany – do jednej trzeciej mieszkańców starożytnych Aten.
Ale, ponieważ teatr istnieje wyłącznie w teraźniejszości, rzuca on także wyzwanie temu katastroficznemu spojrzeniu na czas. Chwila obecna jest zawsze myślą przewodnią teatru. Jej znaczenie budowane jest w akcie zbiorowym między aktorem a publicznością. Nie tylko tutaj, ale teraz. Tu i teraz. Bez wykonania aktora publiczność nie uwierzyłaby. Bez tej wiary spektakl nie byłby spektaklem. Śmiejemy się w tej samej chwili. Jesteśmy poruszeni w tej samej chwili. Zapiera nam dech ze zdziwienia w tej samej chwili. Milczymy wstrząśnięci w tej samej chwili. I w tej samej chwili poprzez dramat odkrywamy najgłębszą prawdę: granica naszej własnej świadomości, którą uważaliśmy za najbardziej prywatny z podziałów pomiędzy nami, również nie istnieje. Dzielimy świadomość.
Nie powstrzymają nas. Powrócimy każdej nocy. Każdej nocy aktorzy i publiczność ponownie się zgromadzą i ponownie zostanie wystawiony ten sam dramat. Pisarz John Berger powiedział: „Głęboko w naturze teatru leży poczucie rytualnego powrotu”. Teatr zawsze więc był formą sztuki wywłaszczonych, którymi – z powodu obecnego demontażu świata – wszyscy jesteśmy. Wszędzie tam, gdzie są aktorzy i publiczność, będą wystawiane historie, których nie można opowiedzieć nigdzie indziej: czy to w teatrach operowych lub teatrach naszych wielkich miast, czy też w obozach dla migrantów i uchodźców w północnej Libii czy na całym świecie. Zawsze będziemy tworzyć wspólnotę w tym ponownym wystawianiu sztuki.
Gdybyśmy byli w Epidauros, moglibyśmy spojrzeć w górę i zobaczyć krajobraz. Zrozumielibyśmy, że nieustannie jesteśmy częścią świata przyrody i nie możemy przed nim uciec, tak, jak nie możemy uciec z naszej planety. Gdybyśmy byli w Globe Theatre, zobaczylibyśmy, jak pozornie prywatne pytania zadawane są tak naprawdę nam wszystkim. Gdybyśmy trzymali w ręku flet z Cyrenajki sprzed 40 000 lat, zrozumielibyśmy, że przeszłość i teraźniejszość są niepodzielne, a łańcuch ludzkiej wspólnoty nigdy nie zostanie złamany przez tyranów i demagogów.
 
Simon McBurney
(z języka angielskiego przełożyła Aleksandra Ekert)
 
ORĘDZIE POLSKIE
 
Dzisiaj obchodzimy święto teatru.
Nasze święto.
Święto wspólnoty, do której należymy, i którą współtworzymy.
Twórcy i widzowie odgrywają w nim najważniejsze role.
I to jest nasza siła, wielka społeczna siła polskiego teatru.
Dlatego mówię nam:
oburzajmy się!
Oburzajmy się, jak pisał przed śmiercią Stefan Hessel, na niesprawiedliwość, bo gniew na nią musi być niewzruszony.
Życzę nam, byśmy mieli odwagę protestować przeciwko pogardzie i utracie pamięci, przeciwko fałszowi i obłudzie, przeciwko hipokryzji i świętemu spokojowi, byśmy mieli odwagę naruszenia tabu, byśmy rozbijali stereotypy i obnażali intelektualne lenistwo, byśmy umieli podważać własne przyzwyczajenia i byśmy nigdy nie stawiali pomników sami sobie.
Niech teatr będzie dla nas przestrzenią spotkania, zaufania, wolnego myślenia i wolności słowa.
Niech teatr zawsze stoi po stronie tych, którym odebrano głos, których zdradzono, którym odmawia się współczucia, których wyklucza się ze wspólnoty. Niech teatr zawsze stoi po stronie empatii.
Nie pozostawajmy w letargu. Nie przestawajmy myśleć krytycznie. Nie udawajmy, że nie widzimy, nie czujemy i nie słyszymy. Miejmy odwagę podejmowania ryzyka.
Teatr nie rodzi się z komfortu, ale z dyskomfortu. Nie bądźmy apatyczni, ani pyszni.
I nie przestawajmy pytać samych siebie:
– Co jest dzisiaj prawdziwie radykalne?
– Kiedy radykalność staje się towarem?
– Kiedy bunt jest wystawiany na sprzedaż?
Nie handlujmy, nie negocjujmy, nie targujmy się.
Nie szukajmy kompromisów w sprawach fundamentalnych wartości. Niech nasz teatr będzie kolebką nowych myśli i idei.
Bądźmy wolni i odważni – tego nam życzę.

Maja Kleczewska

Grupa aktorów w karnawałowych czapeczkach tańczy na scenie
Co roku, z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru przyznawane są nagrody teatralne Złote Maski, ufundowane przez Zarząd Województwa Śląskiego. Dziś z wielką radością informujemy, że nasz ulubiony scenograf Luigi Scoglio został uhonorowany Złotą Maską 2018 za scenografię do "Bulwaru Zachodzącego Słońca" oraz "Romea i Julii" w Operze Śląskiej. Serdecznie gratulujemy!

Gratulujemy również pozostałym laureatom Złotych Masek!